Gdzie i kiedy swoją przygodę z muzyką zaczynała Daria Zawiałow? Niech nie zmylą was informacje o spektakularnych udziałach koszalinianki w X Factorze czy Szansie na Sukces. Ta rozchwytywana dziś debiutantka stawiała swoje pierwsze kroki na scenie będąc jeszcze dzieckiem, jako uczestnik wielu festiwali młodzieżowych czy przeglądów piosenek dziecięcych. „Na jednym z takich konkursów poznałem Darię, kiedy była jeszcze dziewczynką” – wspominał Tomasz Jankowski, organizator Festiwalu Piosenki Młodzieżowej „Śpiewaj i walcz”. Wybrałem się na finał tegorocznej edycji golińskiego konkursu by posłuchać gościnnego występu Darii z zespołem. Przy okazji udało mi się zająć artystce chwilę przed koncertem i zapytać jej jak czuje się tuż po wydaniu swojego debiutanckiego albumu.

Poniżej wywiadu znajdziecie galerię zdjęć Szymona Adamiaka z jarocińskiego koncertu. Występ jak i rozmowa z Darią odbyły się w bardzo klimatycznym miejscu – jarocińskim Spichlerzu Polskiego Rocka.

***

Spotykamy się dzisiaj w ramach galowego koncertu Festiwalu Piosenki Młodzieżowej „Śpiewaj i walcz” Golina. To już dziewiąta edycja tego konkurs, jak widać taki format cieszył się i ciągle cieszy powodzeniem wśród młodych. Ty sama masz doświadczenie z dzieciństwa jeśli chodzi o takiego typu konkursy.

Tak. W dzieciństwie brałam udział w różnych konkursach i festiwalach dziecięcych czy młodzieżowych. Bardzo miło to wspominam, bo na pewno dało mi to duże doświadczenie, na takiej zasadzie, że już jako dzieciak otworzyłam się na scenę i na muzykę.

Co, tuż przed występem, mają teraz w głowach te dzieciaki? Potrafiłabyś przypomnieć sobie te emocje?

Na pewno są zestresowane…

Za chwilę konkurs się skończy, a uczestnicy zobaczą Ciebie występującą na scenie. Wielu z nich pomyśli pewnie sobie, że też chce tak jak ty, bo wiesz… Wchodzisz na scenę ze świetnym materiałem, wylansowanymi singlami, miałaś okazję występować już z wspaniałymi artystami… To wszystko robi wrażenie i dla wielu chyba byłoby spełnieniem marzeń. Dla Ciebie to co dzieje się przy okazji tej płyty jest spełnieniem marzeń?

Na pewno to jest spełnienie marzeń. Natomiast dla mnie największym spełnieniem marzeń są właśnie koncerty. Płyta jest trochę pretekstem do grania tych koncertów i cieszę się, że ona ujrzała już światło dzienne, bo dzięki temu możemy wyruszyć w trasę, grać na festiwalach i to jest super.

Właśnie, chcę Ci pogratulować, bo od kilku dni oficjalnie wiemy, że wystąpisz na tegorocznym Openerze.

Tak. Bardzo się z tego cieszę. Emocje jeszcze nie opadły.

To oczywiście spowodowane jest twoją debiutancką płytą. Tak w ogóle, to wydanie pierwszej płyty w jakiś sposób zmienia muzyka?

Nie wiem czy samo wydanie płyty coś we mnie zmieniło, ale na pewno proces jej tworzenia. Ta płyta mnie wykreowała, bo to nie było do końca tak, że to była pewna konwencja, a ja się jej trzymałam. Moje teksty powstawały dość spontanicznie. Podczas tworzenia albumu poznałam wielu świetnych ludzi np. Michała Kusha, producenta albumu czy Piotrka „Rubensa” Rubika, współkompozytora. Docieraliśmy się muzycznie, a ja sama dojrzewałam w tej muzyce. Miałam też okazję dojrzeć jako kobieta, co było dla mnie bardzo ważne.

Na pewno zmieniło się również też to, że przedtem śpiewałaś cudze utwory, a teraz śpiewasz własne…

No tak, to przede wszystkim.

Czym różni się śpiewanie cudzych utworów od własnych?

Wszystkim! To jest nieporównywalne. Ja kiedyś myślałam, że lubię śpiewać covery, a teraz wiem, że nie lubię tego robić. Być może dlatego, że mi sie to przejadło. Życzyłabym sobie śpiewania już do końca życia swoich utworów, a czy tak będzie… zobaczymy. Oczywiście zdarzają się wyjątkowe sytuacje. Niedługo będę miała okazję zaśpiewać piosenkę Obywatela G.C. podczas jednego z koncertów w Telewizji Polskiej. Natomiast jeśli mówimy o takim pełnym koncertowaniu, no to nie chciałabym już śpiewać coverów.

To jak wygląda u Ciebie praca nad swoją piosenką?

Tekst piosenki zdarza mi się napisać w 10 minut. Tylko, że potem jest dłubanina, która trwa miesiącami. Czasami zmieniam piosenkę kiedy jest już nagrana, bo nie pasuje mi ten nagrany wcześniej tekst czy linia melodyczna. Różnie to bywa.

***

Wielu twórców mówi, że po wydaniu swojego albumu odczuwa pustkę związaną z chwilowym brakiem pracy w studio. Też tak masz?

Ja nie mam takiej pustki. Jestem zajęta, bo robię już drugą płytę. Po za tym skupiamy się teraz na przygotowaniach do jesiennej trasy oraz na festiwalach i plenerach, na których wystąpimy podczas okresu wiosenno-letniego, w szczególności letniego. Tak że nie mam czasu na nudę, tylko działam.

Skoro zaczęłaś tak szybko pracę nad drugą płytą to chyba podchodzisz do tego jeszcze z dużym dystansem. Masz sporo czasu i pewnie jeszcze swobodę w tworzeniu…

No właśnie nie! W przypadku kolejnej płyty, nie ma mowy o dystansie, chociaż ja z dystansem podchodzę do wszystkiego co się dzieje. Zawsze próbuje twardo stać na gruncie i nie zapominać o tym, że rynek muzyczny bywa okrutny. Ja po prostu robię swoje i nie patrzę się na to, idę sobie z boku.

Chce się skupić na tym, żeby tę płytę stworzyć, dobrze ją przemyśleć. Na pewno będzie coś takiego jak syndrom drugiej płyty, czyli przerąbana akcja, bo pojawią się pewne wymagania, którym będziemy musieli sprostać, a nie wiadomo czy to się uda. Tak że to nie będzie takie łatwe. Ale jestem pewna, że będę dalej współpracowała z Michałem.

Wspomniałaś o brutalności rynku. Zauważyłaś to dopiero przy tej płycie?

Nie. Zauważyłam to kiedy przeprowadziłam się do Warszawy w wieku 15 lat, w ciągu pierwszych trzech lat mieszkania w niej. Kiedy wystąpiłam w Szansie na Sukces, w debiutach Opolskich, gdzie zaśpiewałam piosenkę „Era Retuszera” Kasi Nosowskiej. Wtedy miałam 16, a właściwie już 17 lat.

Mam wrażenie, że to była zupełnie inna Daria.

Może dlatego, że tamta Daria była dzieckiem. W każdym wywiadzie pojawia się to samo pytanie „Skąd ta metamorfoza” i zawsze pada ta sama odpowiedź, która łączy się również z kwestią „Dlaczego tak długo czekaliśmy na twoją płytę?”. Może właśnie dlatego, że byłam dzieckiem. Ciężko jest 15 letniej dziewczynce odnaleźć się w wielkim mieście. Mama była 500 kilometrów ode mnie, a ja musiałam wszystko dookoła zrobić sama, ogarnąć się, nauczyć podejmowania świadomych, dojrzałych decyzji. Byłam wtedy dzieciakiem, teraz jestem kobietą.

Porozmawiajmy trochę o festiwalach… Jesteśmy w Jarocinie, nie mogę nie zapytać Cię o to miasto i legendarny Jarocin Festiwal. Byłaś kiedyś na tym festiwalu?

Jeszcze nigdy na nim nie byłam. Może wszystko przede mną. Bardzo bym chciała, żeby było to już na scenie, a nie pod sceną.

Traktować to jako wiążącą przesłankę? Jarocin w tym roku otwiera się na nowe brzmienia.

Nie jest to zapowiedź. Po prostu fajnie byłoby wystąpić na tym festiwalu, bardzo byśmy chcieli.

W kontekście festiwali, obserwowałem też ostatnio co dzieje się na eliminacjach do tegorocznych debiutów. W tym roku chyba wygląda to inaczej niż w poprzednich latach, bo jakiś etap eliminacji możemy podglądać w telewizji i głosować na swoich faworytów. Podczas jednego z odcinków eliminacji moją uwagę zwróciła Kasia Lins z piosenką „Tonę”. Brzmiało to naprawdę niesamowicie i oryginalnie, ale w momencie oceny utworu jury powiedziało, że nie jest pewne czy ta piosenka nada się na festiwal, bo nie brzmi wystarczająco „festiwalowo”. Myślisz, że takie szuflady są dzisiaj potrzebne? Na festiwalu w Opolu?

Absolutnie uważam, że takie szuflady nie są potrzebne. Niektóre rzeczy są robione na potrzeby telewizji. Ja w to nie wnikam, niech robią co chcą. Uważam, że w ogóle nie powinno się zamykać muzyki w szufladzie. Ja bym nie potrafiła Ci powiedzieć czy moja płyta jest rockowa, czy pop-rockowa, czy indie rockowa, alternatywna, popowa czy jeszcze jakaś inna. Po prostu nie zamykam tego w szufladzie. No ale takie są realia. Mówiłam już o tym. To bywa okrutne.

Powiedz mi, jakie cele ma teraz Daria Zawiałow?

Trasa koncertowa… To jest teraz mój największy cel.

Krzysztof Zalewski powiedział, że dla niego spełnieniem marzeń będzie moment, kiedy grajkowie uliczni w największych miastach całego świata będą grali przechodnią jego numery. Mogę Ci tego życzyć?

Tak! Ja kiedyś powiedziałam, że dla mnie spełnieniem marzeń byłoby zagranie na ogromnej scenie, pod którą publiczność będzie znała moje piosenki. Kiedy będę wyciągać mikrofon, wszyscy będą śpiewać, a słowa będą niosły się same. To byłoby takie spełnienie marzeń i poczucie, że ktoś docenia to co robię.

***

Daria zdradziła nam, że pojawi się w Poznaniu z koncertem w okresie wiosenno-letnim oraz jesienią w ramach trasy „A kysz! tour”.