Premiera debiutanckiego albumu „Ciche dni” już w najbliższy piątek, 26 marca. Aby jeszcze bardziej podgrzać atmosferę, w niedzielę przez dwie godziny odbywał się przedpremierowy odsłuch całej płyty. Wczoraj natomiast na portale streamingowe trafił utwór „Boję się o ciebie”, który powstał we współpracy z Mateuszem Dopieralskim, wokalistą zespołu Bitamina.

Album ujrzy światło dzienne za kilka dni, więc z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać z Kaśką o drodze, którą musiała przebyć, aby znaleźć się u progu debiutu.

Co czujesz, kiedy myślisz o nadchodzącej premierze Twojego debiutanckiego albumu? 

Po prostu się cieszę. Jestem podekscytowana i ciekawa tego, co przyniesie przyszłość, jak ludzie zareagują na te piosenki.

Były jakieś zgrzyty między Tobą, Agatą Trafalską i Olkiem Świerkotem w trakcie przygotowywania płyty, czy raczej zgadzaliście się we wszystkim? 

Cały proces powstawania tej płyty będę wspominać bardzo przyjemnie. Zdarzało się, że były odmienne zdania, ale to chyba naturalne, gdy się pracuje w zespole.

 Pierwszy raz szersza publiczność mogła Cię usłyszeć w talent show. Najpierw było to „Mam Talent”, a później „Must be the Music”. Jak wspominasz tamte wystąpienia?

To były ciekawe doświadczenia. Udział w Mam Talent na pewno bardziej przeżywałam, ale to po Must Be The Music podpisałam kontrakt płytowy, a w efekcie wydaję płytę.

Twoja kariera nabrała tempa po wydaniu Epki „Wiśnia”. Kortez zaprosił Cię na swoją trasę koncertową, wykonywałaś z nim swoje utwory. Pojawiło się pierwsze szufladkowanie – „Kortez w spódnicy”. Nie boisz się, że taka łatka może do Ciebie przylgnąć na zawsze?

Skupiam się na piosenkach, na tekstach, na tym, żeby być w tym szczerą. Powiązania z Łukaszem są oczywiste – wspólna trasa koncertowa z „Wiśnią”, ta sama wytwórnia, podobna wrażliwość etc., ale myślę, że płyta pokaże, że jestem po prostu – Kaśką Sochacką.

Ubierasz w słowa emocje, które towarzyszą naprawdę wielu ludziom. Myślisz, że Twoje piosenki pomogą komuś przetrwać trudne chwile? A może już dostałaś jakieś wiadomości i podziękowania, jakoby Twoja muzyka była terapią dla złamanych serc?

Dostaje bardzo dużo wiadomości od ludzi, którzy słuchają moich piosenek. Cieszę się, że rzeczywiście moja muzyka ich porusza i skłania do przemyśleń. To chyba najlepsza weryfikacja, jaką można dostać w odpowiedzi na swoją twórczość.

Pisanie o radosnych sytuacjach sprawiłoby ci większą trudność niż opowiadanie o tych gorszych chwilach?

Nie, ale więcej tworzę, gdy przychodzą te bardziej dostojne i melancholijne refleksje. Tak się złożyło, że rzeczywiście dużo tego jest na mojej debiutanckiej płycie.

Czy tworzenie płyty w czasach pandemii było dużym wyzwaniem? 

Na pewno cały świat dookoła nie wyglądał normalnie, ale w samym robieniu piosenek pandemia nam nie przeszkodziła.

Maseczki i ograniczenia w ilości osób na koncertach wydają się być normą. Mówi się już o 3 fali COVID-19. Masz przygotowany jakiś plan B, gdyby ponownie wprowadzono zakaz organizacji koncertów?

Na pewno chciałabym już zagrać koncerty i zaprezentować materiał na żywo. Po pierwszych próbach jestem totalnie podekscytowana swoim zespołem. Jeśli się uda zagrać to ekstra, a jak nie, to szkoda, ale wiadomo, że to zaakceptuje. Pewnie spędzę wtedy więcej czasu w studiu i szybciej powstaną nowe piosenki.

Myślisz, że artysta w swoich utworach powinien podejmować tematy społeczno-polityczne i przedstawiać w nich swoje poglądy, czy pozostawać neutralnym na to co się dzieje dookoła? Muzyka swoje, a świat swoje.

To raczej osobista decyzja każdego artysty. Nie wiem jak inni, ale ja nie kontroluję tego, co piszę, co ze mnie wypływa. To jest moment, chwila, jakaś impresja. Łapię to i spisuje. Jeśli przyjdzie mi kiedyś do głowy tekst o takiej tematyce i będę do niego przekonana, to czemu nie, ale nie planuje tego, o czym piszę.

Czy Twoim zdaniem artyści mogą realnie wpłynąć na to, co dzieje się w kraju? W jakiś sposób skłonić ludzi do zmiany zdania w pewnych kwestiach? 

Myślę, że artyści powinni zachęcać ludzi przede wszystkim do czytania, bo mam wrażenie, że dzisiaj ludzie czerpią wiedzę z bardzo niewiarygodnych źródeł, np. z losowych memów na facebooku i nie dociekają w wielu kwestiach prawdy. Obserwuje to z przerażeniem. Nie wiem, czy jakiś artysta jest w stanie zmienić bezpośrednio czyjeś zdanie, ale wierzę, że może zachęcać do dobrych postaw i zwracać uwagę na ważne problemy.  

Twój album zawiera wokale innych znanych artystów, m.in. Dawida Podsiadły. Możesz coś więcej opowiedzieć o gościach, którzy przysłużyli się do powstania płyty?

Goście na mojej płycie to wynik bardzo spontanicznych akcji. Podesłałam kiedyś Kortezowi demo piosenki „Dla mnie to już koniec”, bo miałam dołączyć ponownie na jego jesienną trasę i szukaliśmy piosenki, którą moglibyśmy z tej okazji wspólnie wykonywać na koncertach. Łukasz posłuchał i zaproponował, żebyśmy to zaśpiewali razem. Zrobiło mi się niezwykle miło i oczywiście się zgodziłam. Do Vito wysłałam „Boję się o Ciebie” z prośbą, żeby pomógł mi w tekście. Vito ten numer bardzo polubił i powiedział, że z chęcią by się nawet dograł. Podjarałam się i powiedziałam, że byłoby ekstra, żeby do tego podszedł. Wyszło ekstra. Tak powstał drugi duet. Na pomysł z Dawidem w piosence ”Ciche dni” wpadł szef mojej wytwórni. Dawid kilka dni później wpadł do studia i dograł piękne wokalizy. To dla mnie ekstra rzecz, że tacy artyści mi na tej płycie towarzyszą i że stało się to w jakiś taki spontaniczny sposób.

Premiera już 26 marca. Denerwujesz się, czy raczej odliczasz dni z niecierpliwością?

Odliczam dni z niecierpliwością. Jestem dumna z tej płyty. Cieszę się, że w końcu mogę ją pokazać światu.

Zdjęcie w nagłówku: Kamil Szkopik.