Koncert jest wyjątkowym momentem, podczas którego artysta dzieli się swoją twórczością z fanami. Ktokolwiek był na takim wydarzeniu wie, że atmosfera jest zawsze niezwykła, bo ulubiony wykonawca znajduje się w zasięgu ręki. Jednak między sceną a publicznością jest pewna przestrzeń, w której można znaleźć kogoś jeszcze. To miejsce nosi dość tajemniczą nazwę – fosa. Odbywa się w niej pewnego rodzaju walka, pomiędzy łowcą, a przeciwnościami otoczenia, której celem jest uwiecznienie niepowtarzalnej chwili. Główną rolę odgrywa tutaj fotograf.

Osobę robiącą zdjęcia można uznać za pośrednika między publicznością oglądającą koncert tylko z jednej perspektywy a artystą. Dzięki fotografom są w stanie zobaczyć elementy występu, których ze swojego miejsca nie mogli dostrzec. Profesja ta nie należy do najłatwiejszych. Ruch, światło, niekiedy dym, presja czasu – wszystko to utrudnia pracę. Fotograf nigdy nie wie, w jakich warunkach przyjdzie mu pracować. Czy w fosie adrenalina bierze górę? A może wręcz przeciwnie i to skupienie jest dominującym uczuciem? Zdania na ten temat są podzielone, bo jak wiadomo, ile osób, tyle opinii.

Karolina Kiraga

fot. Paweł Rychter

Fotografią zainteresowała się w 2009 roku podczas koncertu zespołu SAMI na Dniach Stęszewa. Dysponowała wtedy zwykłym cyfrowym aparatem. Dopiero tam zdała sobie sprawę z tego, że uchwycenie ulotnych chwil artystów na zdjęciu, to jest to „coś”. Słowa uznania muzyków i publiczności po obejrzeniu fotografii dodają skrzydeł.

Karolina jest jedną z tych osób, które fotografię koncertową utożsamiają z adrenaliną, pobudzającą do działania. Jednak zawsze jest skoncentrowana i nastawiona na zrobienie dobrych zdjęć. Ma na to tylko 15 minut, ponieważ tyle zazwyczaj dysponują fotografowie podczas koncertów. Zwraca uwagę, że skoro nie ma wpływu na zastane warunki, skupia sią na tym co ma i stara się to wykorzystać jak najlepiej potrafi.

Uczucia towarzyszące jej podczas robienia zdjęć przyrównuje do emocji odczuwanych przez występujących artystów i bawiącą się publiczność. Są pełni radości. W  tego typu fotografiach chodzi przede wszystkim o pokazanie emocji. Występ na żywo jest nimi wypełniony. Dlatego fakt, że fotografowie są wpuszczani tylko na pierwsze 3 piosenki, stanowiące rozgrzewkę dla zespołu tak bardzo ją boli. Prawdziwa moc zawsze jest na bisach.

Mimo wielu trudności, z którymi trzeba się zmierzyć przy robieniu zdjęć podczas koncertów, Karolina właśnie w tym segmencie swojej pracy odnajduje się najbardziej. Oczywiście zdarza jej się wyskoczyć do lasu i obcować z przyrodą w zdecydowanie wolniejszym tempie. Jednak to występy na żywo dodają jej największego energetycznego kopa. Warto tutaj dodać, że fotografia koncertowa to pasja, którą dzieli ze swoim partnerem, którego poznała w pracy na jednym z występów na żywo.

[foogallery id=”10120″]

fot. Karolina Kiraga

Jacek Mójta

fot. Beata Wencławek

Jacek jest idealnym przykładem człowieka, który zmienił swoje życie po pięćdziesiątce. Poważny człowiek, w eleganckim stroju pracujący w korporacji postanowił rzucić bankowość i zająć się czymś, co lubi od dziecka. Teraz równie poważny mężczyzna, w mniej oficjalnym outficie, intensywnie działający w fosie jako fotograf spełnia się twórczo. Był uczestnikiem warsztatów z Panią Izabelą Urbaniak, na których wytworzyła się u niego większa świadomość aparatu.

Odpowiedź na pytanie dlaczego Jacek pała się fotografią koncertową jest bardzo prosta – bo może. Połączenie fotografii i muzyki jest „tym czymś”, co dodaje mu adrenaliny, energii i wielu dobrych emocji. Jednak zwraca uwagę, że robienie zdjęć na koncercie jest ekstremalnie trudne, zwłaszcza, że nie na każdym wydarzeniu organizatorzy wydzielają fosę dla fotografów. Po raz kolejny widać, że idąc na koncert, trzeba być przygotowanym na wszystko.

Jacek stara się przekazywać w swoich kadrach przede wszystkim emocje. Ale ich wykonanie nie jest takie proste. Trzeba posiadać dobry sprzęt, być we właściwym miejscu, we właściwym czasie i mieć naprawdę dużo szczęścia. Fotograf w pewnym sensie musi umieć przewidywać przyszłość, np. jaki będzie następny ruch artystów na scenie, żeby zdążyć uchwycić tę wyjątkową chwilę. Dlatego Jacek w swoich zdjęciach stara się ukazywać te sytuacje, które są dla widza w pewien sposób niedostępne. Kadry mają być przede wszystkim intrygujące i atrakcyjne zarówno dla oczu, jak i ducha.

Fotografia koncertowa jest zdecydowanie jego ulubionym segmentem także ze względu na to, że muzyka jest jego pasją i otacza go każdego dnia. Jednak w czasie występu na żywo Jacek tak mocno skupia się na swoim zadaniu, że tak naprawdę nie słyszy tego, co się wokół niego dzieje. Koncentruje się przede wszystkim na obrazie, a nie na dźwiękach, dobiegających ze sceny. Najważniejszy jest w tym momencie obiektyw i to, co można przez niego zobaczyć.

[foogallery id=”10133″]

fot. Jacek Mójta

Beata Wencławek

fot. Beata Wencławek

Zawsze zależało jej na tym, żeby być blisko muzyki. Niestety – jak sama przyznaje –  natura nie obdarzyła jej talentem wokalnym. Musiała znaleźć alternatywny sposób, aby wkroczyć do muzycznego świata. Na samym początku wykonywała zdjęcia telefonem, jednak po pewnym czasie zdecydowała się na zakup profesjonalnego sprzętu. Wzięła kredyt i podążając za głosem swoich mentorów (m.in. Michała Murawskiego), rozpoczęła przygodę z fotografią. Miała jeden cel – stać się świetnym i rozpoznawalnym fotografem koncertowym. Największym, jeszcze niespełnionym, marzeniem jest wykonanie zdjęć z występu Radiohead, Björk i Nicka Cave’a.

Fotografia koncertowa to pasja Beaty, 15 cudownych minut każdego występu. Niestety tylko pasja, bo trudno powiązać koniec z końcem próbując utrzymać się tylko z fotografii koncertowej. Zajmuje się tym od trzech lat i w zeszłym roku weszła na oczekiwany poziom swoich umiejętności. Niestety pandemia pokrzyżowała wiele planów. Koncerty są przekładane lub odwoływane. Taka sytuacja jest nieprzyjemna nie tylko dla artystów i publiczności, ale również dla fotografów. Zostali odcięci od możliwości wykonywania swojej pracy.

Na samym początku swojej działalności potrafiła w czasie trzech piosenek zrobić nawet 800 zdjęć. Była dziką i szaloną bestią, która chciała uchwycić jak najwięcej. Co niestety nie zawsze przekładało się na jakość fotografii. Musiała zmienić taktykę. Teraz nie działa na oślep. Czeka na odpowiedni moment, który będzie przekazywał emocje artystów. Dlatego skupia się głównie na portretach, ponieważ z twarzy można odczytać najwięcej. Beata wchodząc do fosy wpada w trans. To jest ta przestrzeń, w której czuje się najlepiej.

Według Beaty fotografia koncertowa opiera się przede wszystkim na talencie i szczęściu. Liczy się oczywiście również wiedza i doświadczenie, jednak warunki zewnętrzne mogą pokrzyżować plany nawet ekspertom. Jednak dobry kadr rekompensuje trud i wysiłek, który trzeba podjąć, aby je wykonać. Najlepsze uczucie jednak jest wtedy, kiedy ukochany artysta dowiaduje się o istnieniu fotografa i udostępnia jego zdjęcie. Beata jest jedną z tych osób, którym się to udało.

[foogallery id=”10142″]

fot. Beata Wencławek

Paweł Rychter

fot. Karolina Kiraga

Fan mocnego brzmienia, który uwielbia koncerty. Od kiedy zajmuje się fotografią, uczestnictwo w nich oczywiście wygląda inaczej. Jednak Paweł uważa, że teraz czuje się na nich nawet lepiej. Jest jedną z tych osób, które wręcz kochają, gdy coś się dzieje. Można więc uznać, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Adrenalina i endorfiny, które towarzyszą mu podczas pracy są najbardziej motywujące. Zwraca uwagę, że ważni w tym wszystkim są także odbiorcy, którzy chcą oglądać jego prace. To zawsze podbudowuje.

Aby robić dobre zdjęcia podczas koncertów, trzeba dysponować dobrym sprzętem. Jednak nie jest to główny wyznacznik. Fotograf musi znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, żeby uchwycić ten ważny, emocjonalny moment. Wiadomo, nie zawsze się udaje. Czasami jest tak, że po koncercie wraca do domu z dużą ilością zdjęć, które nie przekazują atmosfery wydarzenia. Zdarza się jednak, że zarejestrował dosłownie kilkanaście kadrów, a wszystkie są dobre i przekazują dokładnie to, co chciał.

Komfortową sytuacją jest ta, w której robi się zdjęcia zespołowi, z którego twórczością jest się zaznajomionym. Łatwiej poczuć ten klimat całego wydarzenia. Paweł zwraca uwagę, że każdy koncert i artysta jest inny. Trzeba więc w pewien sposób dostroić się do tego, co wydarzy się na scenie. Światło lub też jego brak wprowadza naprawdę duże utrudnienie. Fotograf w tym momencie musi zacząć działać na wyższych obrotach, by zrobić dobre zdjęcie. Jednak w tym całym szaleństwie, Pawłowi udało się znaleźć kobietę – tą  najważniejszą w swoim życiu.

[foogallery id=”10149″]

fot. Paweł Rychter

Ukazane historie pokazują, że świat fotografów koncertowych jest niezwykle intrygujący. Dzięki ich kadrom możemy przenieść się w czasie i przypomnieć sobie emocje towarzyszące nam podczas występu ulubionego artysty. Warto doceniać ich pracę, chociażby poprzez zostawienie przysłowiowego like’a na stronie. Pozytywne komentarze od odbiorców zawsze dodają skrzydeł i umacniają w przekonaniu, że wykonują naprawdę dobrą pracę. Należy pamiętać, że za każdym zdjęciem kryje się fotograf i jego historia. Więc kiedy na kolejnym koncercie w fosie zobaczysz osobę z plecakiem spakowanym, jak na tygodniowy wyjazd, nie denerwuj się jeżeli na chwilę zasłoni Ci artystę. Nigdy nie wiadomo kto kryje się po drugiej stronie aparatu.