Pewnie nie będzie to oryginalne pytanie, ale skąd właśnie taka a nie inna nazwa? Chcieliście podkreślić swoje “oderwanie” od codzienności nazywając zespół synonimem wagarów, czy po prostu szukaliście ciekawie brzmiącego, ale prostego słowa?
Nazwa powstała w dość długim toku poszukiwań. Nie ukrywamy, że opisanie kreowanego muzycznego świata jednym słowem, stanowiło niemałe wyzwanie. Finalnie zainspirowaliśmy się słownikiem slangu. Słowo “blauka” było jednym z pierwszych ciekawszych określeń tego, w co moglibyśmy ubrać naszą twórczość. Jak widać ta nazwa została z nami na dłużej, choć zastanawiamy się, czy pod literką „Z” nie kryło się może coś ciekawszego.

Często za czasów szkolnych chodziliście na blaukę? 😉
Oczywiście zdarzyło się raz, czy dwa pójść na blaukę, ale zdecydowanie nie byliśmy liderami w tej dziedzinie!

A jak w ogóle powstała Blauka? Długo tworzyliście sam pomysł na Wasz projekt, czy po prostu padła decyzja “No dobra, to zakładamy zespół!”?
Na samym początku był pomysł na stworzenie solowego materiału muzycznego dla Georginy. Dopiero w trakcie pracy i twórczego docierania się zauważyliśmy, że w piosenkach jest nas po równo, a wydawanie solowego projektu byłoby nieadekwatne. Decyzja o tworzeniu jako zespół dała nam jeszcze większe możliwości i otworzyła zupełnie inne ścieżki inspiracji. Zrzuciła pewne granice i ramy, w których bezsensownie próbowaliśmy się zmieścić.

Co tak naprawdę oznacza retrospektywny rock rekreacyjny?
„Retrospektywny rock rekreacyjny” to nasz mały, przekorny żart z wymyślania coraz to nowych gatunków muzycznych przez samych twórców. Jak wiadomo, muzyka ewoluuje, ciągle się przeobraża, wykorzystując naleciałości innych gatunków, a my nie do końca czuliśmy, że nasza muzyka przynależy jednoznacznie do jakiegokolwiek nurtu. Wytłumaczenie i zestawienie ze sobą znaczenia każdego z trzech tych określeń w zasadzie najlepiej określa czym jest Blauka. Natomiast wrzucanie do poszczególnych dostępnych „worków z gatunkami” zostawilibyśmy słuchaczom, bo wiemy, że każdy inaczej słyszy muzykę i posługuje się innymi kryteriami oceniania.

Wasze teledyski są idealnym połączeniem starego stylu z nowoczesnością, w ostatnim klipie nawet z science-fiction. Dlaczego zdecydowaliście się na takie a nie inne “ilustrowanie” swoich utworów?
Nasza muzyka też nie do końca związana jest z konkretnym przedziałem czasowym, konkretną dekadą. Jest wiele inspiracji muzyką i brzmieniami lat 60,70-tych, ale sposób realizacji pomysłów jest zdecydowanie bardziej współczesny. Tak samo w obrazie ważne było dla nas, aby nie dawać widzowi konkretnego odniesienia czasowego. We wspomnianym, ostatnim klipie „Fantazmat” udało się osiągnąć pewnego rodzaju „bezczas”, jakby zupełnie alternatywą wersję świata, który znamy – wizję przyszłości w przeszłości. Zależy nam aby zapraszać widza do naszej rzeczywistości, a nie do rzeczywistości, którą zna i która jest dla niego namacalna.

Chciałam też zapytać skąd w Was takie zamiłowanie do natury? Basen w lesie, pokój pełen roślin i tajemnicza planeta, co to wszystko znaczy?
Uwielbiamy odkrywać nowe miejsca i wyjątkowe przestrzenie, rzadko lub wcale dotknięte przez obiektyw kamery. Za naturą i roślinnością w naszych teledyskach nie kryje się żadna z mistycznych teorii, aczkolwiek zestawienie jej z zupełnie przeciwstawnym otoczeniem daje każdorazowo niezapomniany efekt.

Skąd pomysł na wasze “zwierzęce” maski? Osioł jest prawdziwym zwierzęciem, a jednorożec mitologicznym. Czy ta symbolika ma jakieś szczególne znaczenie?
Pomysł na czapki w postaci głów jednorożca i osła odnosi się bezpośrednio do tekstu „Figli Zuchwałych”. Nie zdradzając za wiele słuchaczowi – może to być analogia dwojga ludzi w związku, przy czym pamiętajmy, że nie zawsze mężczyzna jest rzeczonym osłem!

Na swoim koncie posiadacie liczne współprace z innymi artystami. Wolicie grać pierwsze skrzypce i sami być gwiazdami wieczoru, czy jednak lepiej grało wam się “w cieniu” innych?
Blauka jest naszym małym światem, w którym możemy w pełni przekazać wszystko to co chcemy. Praca z innymi artystami daje wiele frajdy, ale często nie ma tam miejsca na na własną wizję. Dlatego, po wielu latach takiej pracy, w końcu dojrzeliśmy do momentu, w którym sami możemy tworzyć i grać muzykę na własnych warunkach.

Porozmawiajmy teraz o waszej debiutanckiej płycie. Jak długo zajął Wam cały proces tworzenia albumu od A do Z?
Co było najprzyjemniejsze w tworzeniu w 100% własnego dzieła?
Praca nad debiutanckim albumem „Miniatura” trwała prawie dwa lata. Tylko i aż, bo bardzo dużo ekserymentowaliśmy z brzmieniem i partiami, co było bardzo kreatywnym procesem, ale też czasochłonnym. Ponadto, część płyty powstawała jeszcze w trakcie wydawania kolejnych singli i teledysków „Figle Zuchwałe”, „Zawzięcie” i „Fantazmat” co też nie pozwalało skupić się stuprocentowo nad samym procesem twórczym. Jednak ten moment, gdy już mieliśmy w rękach finalne wersje wszystkich utworów po masteringu, był absolutnie bezcenny i wynagrodził całą, wielomiesięczną pracę.

Nie da się ukryć faktu, że prywatnie tworzycie parę. Jak udaje wam się znaleźć równowagę między pracą a związkiem? Czy to trudne zadanie?
Dzielenie życia prywatnego i muzycznego to wielki przywilej, który zdecydowanie ułatwił przepływ pomysłów i pozwalał na pracę o każdej porze, na jaką mieliśmy danego dnia ochotę. Twórczość w parze też pozwala na częstsze inspirowanie się i dyscyplinowanie do pracy. Często zdarza nam się być totalnie pochłoniętymi przez obowiązki związane z Blauką, bo większość rzeczy, również tych pozamuzycznych, robimy sami. Jest to wymagające zadanie i znalezienie równowagi bywa trudne, ale staramy się aby nie wpływało to negatywnie na naszą relację.

Czy możecie zaprosić w kilku słowach naszych czytelników na Wasz grudniowy koncert w Poznaniu?
Będzie nam bardzo miło zobaczyć Was pod sceną! Poznań jest dla nas bardzo ważnym punktem na mapie Polski – tutaj zagraliśmy pierwszy mini-koncert na Spring Break tego roku. Poza tym, słyszeliśmy, że poznaniacy lubią chodzić na blauki…chętnie się o tym przekonamy! [śmiech] Zagramy cały materiał z albumu „Miniatura”, ale nie będzie tak po prostu, mamy w zanadrzu parę koncertowych niespodzianek muzycznych. My już przebieramy nogami na samą myśl!