Vyspa to elektroniczny duet, który nie przekazuje wszystkiego wprost. Swój debiut mieli już jakiś czas temu, jednak nadal nie wiemy o nich za wiele. Przez długi czas w zespole panowała cisza, lecz my ją przerywamy, a zespół zdradza nam swoje plany na najbliższe miesiące.

 

Za chwilę Spring Break i to właśnie podczas tego festiwalu mieliście swój sceniczny debiut. Jak wspominacie ten koncert?

Dominika Groberska: Super, były takie emocje! Strasznie się denerwowałam przed wejściem. Pamiętam, że mi spadł odsłuch, nie mogłam go poszukać, tu już prawie zaczynam śpiewać. Byłam nieprzygotowana na coś takiego. A co do publiczności, przyszło dosyć sporo ludzi, byli nas ciekawi.

Bart Czubala: Był to straszny stres i trochę takiego nieogarnięcia. Pierwszy raz graliśmy z tym projektem, to był nasz pierwszy koncert i chyba trochę za wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. Takie mam wrażenie.

Był to wasz prawdziwie pierwszy występ na scenie, czy jednak pojawiały się inne projekty?

D.G.: Nie, graliśmy oboje w innych projektach. Ja solowo, grałam też już na Spring Break’u.

B.C.: Tak, grałem następnego dnia z Felix The Baker.

D.G.: Pomimo, że już wcześniej mieliśmy doświadczenie z koncertowaniem, stres nadal był.

Zanim zaczęliście grać stworzyliście tajemniczą otoczkę odnośnie swojej tożsamości. Co się zmieniło w tym kierunku, dlaczego zdecydowaliście się na jej ujawnienie?

D.G.: Tak i to właśnie na Spring Break’u się odsłoniliśmy. Nikt nas kompletnie nie znał i pewnie się zastanawiał, kim jesteśmy. Ale to było fajne, taka aura.

B.C.: Nie było jakiegoś długofalowego chowania się za kurtyną, maskami. Chociaż przez chwilę przeszło nam przez myśl, aby założyć jakąś kotarę.

Nie uważacie, że chowanie się za takimi kotarami ogranicza kontakt z publicznością, jest nieco słabszy odbiór?

D.G.: Tak, dlatego też później zrezygnowaliśmy z czegoś takiego.

B.C.: Faktycznie, chociaż z drugiej strony można na to tak popatrzeć, że ta aura tajemniczości uaktywnia inne zmysły.

D.G.: Właśnie. Publiczność zaczęłaby sobie coś wyobrażać, połączylibyśmy muzykę z innymi zmysłami.

Na waszej stronie na Facebooku znalazłam takie stwierdzenie, że ,,waszą tożsamość identyfikuje ogromny ładunek emocjonalny zawarty w piosenkach”. Jakie sytuacje w życiu, jakimi emocjami nacechowane inspirują was do dzielenia się z nimi odbiorcami?

D.G.: Wydaje mi się, że każdego dnia przechodzimy od różnych emocji. W pewnym momencie jesteśmy szczęśliwi, potem coś się wydarzy, co można fajnie spisać na papier. Jednak nigdy nie chcę mówić wprost co miałam na myśli, kiedy coś piszę, bo fajnie kiedy odbiorcy mają jakieś swoje wizje.

Jak do tej pory w sieci możemy znaleźć niewiele waszych utworów. Kiedy możemy spodziewać się jakiegoś wydania?

B.C.: Załóżmy że coś się na pewno pojawi do końca maja. Będzie to trochę żywsze niż to, co publikowaliśmy do tej pory, takie mam wrażenie.

D.G.: Tak, do czasu pierwszego koncertu, który jest właśnie pod koniec maja coś będzie.

Obracacie nowy kierunek ze swoją muzyką?

B.C.: Nie, stylistycznie jest podobnie, ale czuję że te kawałki są po prostu żywsze.

D.G.: Tak, chociaż wcześniej mieliśmy już takie energiczne utwory, które nie były wypuszczone nigdzie w internecie, ale można je było posłuchać na koncertach. Na pewno przed koncertem chcemy coś wypuścić, by pokazać czego można się spodziewać po tej przerwie.

Przez jakiś czas w waszym zespole panowała cisza. Szybko się pojawiliście i szybko zniknęliście. Co było tym spowodowane?

D.G.: Każdy miał swoje osobiste sprawy i jakoś tak płynnie to wyszło.

B.C.: Musieliśmy sobie przetrawić pewne kwestie i stwierdziliśmy, że chcemy wrócić do tego.

D.G.: Tak, to były fajne rzeczy, które robiliśmy, odnajdywaliśmy się w tym. Szkoda byłoby to tak zaprzepaścić, szkoda tego czasu i pracy, bo wiadomo, zespół pochłania trochę tego czasu.

B.C.: Przez tą przerwę mam wrażenie, że ten koncert w maju będzie takim naszym debiutem. Tak naprawdę mija półtora roku. Pewnie będzie lekki stresik, ale nie możemy się doczekać.

D.G.: Ciągle mamy takie debiuty.

B.C.: Może wreszcie pora zachować jakąś ciągłość!

To będzie 24 maja na KontenerART, prawda?

B.C.: Zgadza się, pierwszy na naszych ukochanych poznańskich Kontenerach.

A potem 8 czerwca zagracie w Blue Note u boku Still Corners… Jak się z tym czujecie? 

D.G.: Super, już wcześniej ich słuchałam, zanim ogłosili koncert. Myślę sobie – fajna muzyczka, a potem ogłosili koncert. Fajnie byłoby przed nimi zagrać.

B.C.: Zanim ogłosili ten koncert, ja ich za bardzo nie znałem, a raczej nie myślałem, że ten zespół kojarzę. Rozmawiałem ze znajomymi i każdy mówił że świetnie grają, a wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zagramy przed nimi. Fajnie jest zagrać przed czymś, co ci się podoba.

D.G.: Dokładnie. Nie dość, że cieszysz się tym, że grasz, to jeszcze przed takim fajnym zespołem.

A wy na jakie koncerty lubicie chodzić?

B.C.: Ostatnio byłem na Kakkmaddafakka oraz na The Editors i też bardzo się zaskoczyłem. Wszystko mają super wyprodukowane, mają niesamowitą energię na scenie. Jednak ja jestem bardziej festiwalowiczem. W roku może pójdę na kilka koncertów, ale celuję w festiwale.

D.G.: Ja ostatnio dużo słucham Vok. Grali też w Poznaniu, niestety w ciągu tygodnia, a mam taką pracę, że nie mogłam sobie pozwolić, by pójść na ten koncert i mnie to boli. Ostatnio chodzę coraz mniej właśnie z tego względu, że wszystko częściej jest w tygodniu, niż w weekend.

Dla osób, które nie są zaznajomione z waszą twórczością, jakbyście zachęcili ich do przesłuchania was i przychodzenia na koncerty?

B.C.: Jeżeli lubicie muzykę elektroniczną, która ma w sobie dużo przestrzeni i nieszablonowy damski wokal, zapraszamy na koncerty! Myślę, że będzie można potupać nóżką do materiału, z którym wyjdziemy. Jak tak sobie ostatnio tego słuchałem, stwierdziłem, że jest to muzyka trochę filmowa, dużo można sobie wyobrazić, słuchając tekstów. Dla ludzi z wyobraźnią.