Tak, Lej Mi Pół wyrusza w jesienną trasę koncertową! Ze sraniem po gaciach oraz głaskaniem pytonga ze szczęścia jednak trochę poczekajcie. Otóż dostaliśmy trochę pozwów, że promujemy pijaństwo, dupczeństwo, lenistwo, zabawowstwo oraz olewactwo i nic wartościowego nie mamy do przekazania młodym ludziom, także ku*wa wychodząc naprzeciw oczekiwaniom w ch*j nowoczesnego świata, organizujemy Trasę Rowerową Tour!
Jeżeli jesteś lingwistą i kłuje Cię w oczy nazwa, w której mamy dwa takie same słowa – „Trasę” i „Tour” – to znaczy, że masz też mentalny kij w d*pie i byłeś po prostu słaby z matmy. Co w sumie jest w porządku.
Ogolone łydki, kaski z Chin bez atestów, niesamowita prędkość, naoliwione pedały (tu można użyć tego słowa legalnie, także odwalić się), energole wymieszane z wódą, czyli sport przez duże P!
Przygotowania do trasy trwają w najlepsze. Łańcuch: na szyi. Opony: na brzuchu. Pasy: na ch*j ci pasy w rowerze? I, co najważniejsze, absolutny brak hamulców. Wjedziemy do twojego miasta na pełnej i zrobimy prawdziwe show. Oczywiście nie na koncercie, koncert zagramy przy okazji.
To będzie jedno wielkie Tour de Pologne, w którym nie może cię zabraknąć – w końcu każdemu szanującemu się sportowcowi ch*jowo idzie bez dopingu. Odstaw więc pytonga, wstań z kibla, popraw makijaż (to do Kobiet, bo to może nie być oczywiste), kup rower, potem bilet na koncert, rower sprzedaj a bilet wypier*dol.