LESS IS MORE?

Kilkanaście osób –  dźwiękowcy, operatorzy kamer, montażyści, realizatorzy, aż po menadżerów. Całą grupę łączy praca w jednym miejscu, ale przede wszystkim pasja do muzyki. Razem stworzyli nową przestrzeń na muzycznym rynku, nadającą z Poznania, scenę  From the PLAYWOOD. To wyjątkowe miejsce, w którym główną rolę grają artyści, obraz i dźwięk. Wszystko w jak najlepszej jakości i na najwyższym poziomie realizacyjnym. Motywem wspólnym miała być niezmienna scena, która prezentowałaby różną muzykę w spójnym języku estetycznym w formie Live Session.

Inicjatorem całego przedsięwzięcia jest Grzegorz Nelec, który razem ze swoimi współpracownikami zdecydował się na realizację pomysłu sprzed kilku lat. Za sprawą Mateusza Stróżyka – dzisiaj pełniącego rolę szefa muzycznego projektu – powrócono do dawnego pomysłu, widząc że po latach nadal jest przestrzeń na powstanie takiego miejsca. Każdy członek zespołu dodał coś od siebie, odnajdując swoje miejsce w realizacji projektu. Pokazali, że współpraca odpowiednich osób może zamienić luźny pomysł w duże przedsięwzięcie. Tak powstała scena From the PLAYWOOD, której siedzibą jest ogromne studio Grzegorza w Poznaniu. 

ROLA GŁÓWNA – SKLEJKA

Co właściwie oznacza nazwa From the PLAYWOOD? To pewnego rodzaju wariacja, na którą pokusili się twórcy projektu. Polegała na dodaniu „a” w słowie plywood, które po angielsku oznacza sklejkę, czyli główny materiał budulcowy.

Zastanawiając się, jak to nazwać stwierdziliśmy, że nie będziemy szukać jakiś nazw abstrakcyjnych odnoszących się do emocji, tylko napiszemy […] skąd je nadajemy, a robimy to from the plywood – tłumaczy Maciej Molewski.

Można powiedzieć, że ta gra słowna, a właściwie sama sklejka, w swojej prostocie przekazuje bardzo istotną wartość, która od samego początku przyświecała całemu projektowi. Jest nią minimalizm, pewnego rodzaju ascetyczność. Warto podkreślić, że scena nie ma za sobą płaskiej ściany. Całość została zbudowana w taki sposób, żeby stworzyć głębię przestrzeni wypełnioną światłem. W projekcie nie chodzi bowiem tylko o muzykę, ale również o obraz, który podkreśla emocje artysty.

NIEZALEŻNA SCENA LIVE

Scena jest „naga”, ale to celowy zabieg. From the PLAYWOOD chce pozostać jedynie tłem do tego, co artyści pokazują podczas koncertu. Zdaniem autorów projektu, twórcy nie potrzebują dodatkowych elementów, które miałyby w jakiś sposób upiększyć ich występ. Dotyczy to zarówno scenografii, jak i środków wyrazu. To, co wydarzy się na scenie, jak będzie przebiegał cały koncert –  zależy od artystów. Bo oni wiedzą najlepiej, w jaki sposób przekazać swoją sztukę żeby zachwycić odbiorcę.

Chcieliśmy stworzyć miejsce, które będzie miało spójną, elegancką, świadomą narrację dla muzyki i artystów, którzy potrafią wytworzyć przekaz emocjonalny, który zostaje. Żeby to tło, które jest, było adekwatne do jakości tego, co oni pokazują – opowiada Maciej Molewski.

Atmosfera miejsca, czyli światło, ludzie, estetyka sprawiają, że wielu twórców po zakończonym występie odczuwało niedosyt.  Deklarowali chęć powrotu, czyli można uznać, że scena From the PLAYWOOD jest czymś, co przyciąga i być może w pewien sposób uzależnia.

ONE TAKE

Sposób rejestracji całego występu również jest nieprzypadkowy. Wszystko odbywa się w formie one take. Oznacza to, że w momencie, w którym artysta zaczyna swój koncert, rozpoczyna się również nagrywanie. Wszystko kończy się wraz z ostatnim dźwiękiem. Nie ma możliwości dogrania czegokolwiek czy powtórzenia fragmentu, który nie wyszedł tak dobrze, jak planowano. W ten sposób oddaje się charakter występu przed publicznością, który jest na żywo. Dotyczy to przede wszystkim twórców, ale też ekipy realizującej projekt. Jeżeli podczas koncertu, artysta popełni błąd, już tego nie cofnie. Występ to Live Session.

Nie zmieniamy tego, co się wydarzyło podczas koncertu. Nie chcemy odbierać estetycznymi zabiegami artyście aury i energii, którą on stworzył. On jest kluczem, jest najważniejszy – wyjaśnia Grzegorz Nelec.

TO NIE JEST PLASTER NA COVID

Twórcy projektu podkreślają, że pandemia koronawirusa nie jest kluczem całego przedsięwzięcia. Realizacja pomysłu nastąpiła w czasach pandemii, jednak to nie znaczy, że została przez nią wywołana. Scena nie zniknie razem z Covidem. Dla artystów ten czas, mimo że jest trudny, stał się momentem dużej aktywności twórczej. Wielu artystów przenosi swoją działalność do internetu, żeby nie stracić łączności z odbiorcami. Coś, co kiedyś było jedynie uzupełnieniem, w ostatnim czasie stało się głównym kanałem kontaktu. Ale tak samo jak w występach przed publicznością – nie wszystkie koncerty są sobie równe. Nie można tutaj nikogo obwiniać. Artyści często sami musieli stać się realizatorami własnych działań. W tej nowej, pandemicznej rzeczywistości, From the PLAYWOOD jest miejscem, w którym może on na powrót skupić się na przekazie swojej sztuki.

From the PLAYWOOD nie ma być alternatywą do koncertów na żywo. To niezależne miejsce i jako takie chce pozostać w świadomości artystów i odbiorców już na dobre – dodaje Grzegorz Nelec.

Na rynku muzycznym cały czas pojawia się wiele albumów i singli – owoców działalności w czasie koronawirusa. Rozkwit twórczości sprawia, że From the PLAYWOOD stanie się miejscem, w którym artyści mogą przedstawić swój nowy materiał lub inne jego wykonanie.

To nie chodzi o to, że naszym celem nadrzędnym jest nieznane, naszym celem jest nowe.  To nie jest scena, w której oglądalność artysty, czy jego zasięgi będą determinować, czy to on się pojawi, czy ktoś inny. Będzie to determinował przekaz tego artysty – opowiada Maciej Molewski.

Dla ekipy najważniejszy jest przekaz. Popularność danego artysty nie jest wyznacznikiem jego talentu. 

[foogallery id=”10116″]

EMOCJE KLUCZEM DO SUKCESU

Projekt From the PLAYWOOD stawia przede wszystkim na emocje, które niesie ze sobą przekaz powstający podczas występu artysty na scenie. Koncerty z udziałem publiczności, to czas, w którym  twórca przekazuje dodatkowy ładunek emocjonalny swoim dziełom. Trafiają one bezpośrednio do odbiorców i są przez nich dekodowane. Ich reakcja jest ważna, bo przekazują w niej swoje uczucia. Tę wymianę Maciej Molewski określa mianem zbiorowej emocjonalności. Jednak w studio jest nieco inaczej. Nie ma w nim wielkiej publiczności. Autorzy projektu nie wykluczają jednak możliwości udziału szerszego grona publiczności na koncercie. Najpierw jednak pandemia musi się skończyć. Aktualnie odbiorcami występu w momencie jego nagrywania, jest ekipa realizacyjna. Nic nie rozprasza artystów. To sprawia, że cały performance staje się bardziej intymny. Zwłaszcza, że zazwyczaj trwa nie więcej niż pół godziny. Całość ma być bardziej wyrazista, tworzyć mocny i pełny przekaz. 

Ze względu na emocje towarzyszące całemu przedsięwzięciu, strona internetowa i profilu na Facebooku From the PLAYWOOD nie ugina się od wpisów. Projekt ma się bronić sam. Jeżeli ktoś będzie chciał dowiedzieć się czegoś więcej, może skontaktować się z ekipą zarówno za pośrednictwem Facebooka, YouTube’a, jak i maila. 

My chcemy zachować komunikację z odbiorcami, ale staramy się to robić na zasadzie less is more, dyskretnie i nienachalnie – tłumaczy Paweł Gaj.

From the PLAYWOOD dopiero zaczyna pokazywać swoją działalność. Przez studio przeszło wielu artystów i wszystko wskazuje na to, że na scenie pojawi się ich jeszcze więcej. Kolejny live session będzie miał premierę 14 lutego o 20. To koncert wyjątkowej kobiety, którą niewątpliwe jest Moriah Woods. Potężny głos w połączeniu z jej niepozorną posturą z pewnością da niesamowity efekt. Nie wiem jak wy, ale ja już mam plany na najbliższe Walentynki.