Zdaniem wielu, to właśnie on był najciekawszym debiutem minionego roku. Ralph Kaminski (o którym pisaliśmy TUTAJ) – rusza w trasę promującą swój debiutancki album „m o r z e”. Jeszcze przed poznańskim koncertem w Dragonie (11 marca), udało nam się zadać artyście kilka pytań. Zapraszamy do lektury!
Mamy rok 2016. Szerszej publiczności prezentuje się zupełnie nowy artysta – Ralph Kaminski. Najpierw wydaje swój pierwszy singiel, występuje w Opolu, po chwili publikuje kolejne utwory… a wszystko to zwieńcza debiutanckim albumem. Myślę, że z perspektywy wielu osób właśnie tak wygląda droga, która doprowadziła Cię do miejsca, w którym jesteś teraz.
Niestety ta droga nie była tak prosta jak mogłoby się wydawać i jak również wydawało mi się na początku. Po wygranej festiwalu Carpathia w 2011, który otworzył mi kilka drzwi oraz umożliwił nagranie demo – wiele lat walczyłem o to, żeby wydać swój wymarzony album. Zawsze miałem w sobie myśl, żeby nigdy się nie poddawać i wierzyć w siebie. Tak wychowała mnie mama. Ogromnie wierzyłem w ten projekt i wiedziałem, że jest to dobry. Musiałem doprowadzić tylko do jego realizacji. Zajęło to prawie 5 lat.
Jesteś absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku na wydziale Jazzu i Muzyki Estradowej. Co dała Ci Akademia Muzyczna?
Akademia dała mi możliwość rozwoju, możliwość wyrażania siebie. Przez kolejne lata studiów udawało mi się przełamywać bariery, których miałem bardzo dużo na początku. Pod koniec studiów czułem, że jestem gotów żeby występować na scenie i być sobą. Również moja trenerka wokalna Pani Ania Domżalska oszlifowała mnie, nauczyła zawodu, profesjonalizmu i ciężkiej pracy.
Który etap tworzenia debiutanckiego „m o r z a” był dla Ciebie najtrudniejszym etapem, a który najprzyjemniejszym?
Każdy etap związany z tworzeniem, nagraniami, kreacją był ogromnie przyjemny. Najtrudniejsze było pokonywanie przeszkód, które pojawiały się po drodze. Same nagrania rozpoczęły się pod koniec 2014 roku i trwały do jesieni 2016.
Odnoszę wrażenie, że teksty twoich piosenek w wielu momentach są bardzo bezpośrednie. Wydaje mi się też, że daleko im do tzw. „owijania w bawełnę”. Nie ma w nich przesytu metafor, zbyt wielu niedopowiedzeń. Pisanie takich tekstów to dla Ciebie okazja do rozliczenia się z rzeczywistością?
Zgodzę się z tym, że są na pewno bardzo szczere. Jest to dla mnie rodzaj pamiętnika. Pisząc piosenki z albumu „morze” na początku rozmawiałem ze sobą rozliczając wiele spraw. Są również niedopowiedzenia, które pozostawiam słuchaczom do interpretacji. Wydaje mi się, że granica szczerości nie została jeszcze przekroczona.
Sam masz może swoich ulubionych autorów tekstów, na których się wzorujesz?
Słucham różnej muzyki, najczęściej bardzo odbiegającej od tego co zawarłem na debiutanckim albumie. Staram się nie powielać konkretnych twórców tylko znaleźć swój styl i język, w którym się wyrażam. Myślę, że dużym stopniu to się udało.
To co charakteryzuje wszystkie twoje utwory to na pewno ogromna emocjonalność. Jestem ciekawy, jak to jest poza piosenką. Ralph Kaminski to ekstrawertyk czy, wręcz przeciwnie, szukający spokoju i ciszy introwertyk?
Bardzo daleko mi do introwertyzmu. Na co dzień jestem ogromnie szczery, nie owijam w bawełnę i mówię o swoich emocjach. Również to cenię u ludzi i moich przyjaciół.
Powiedziałeś, że najważniejsze jest dla Ciebie wzbudzanie emocji u widzów. A co wzbudza najwięcej emocji w Ralphie Kaminskim?
Najwięcej emocji wzbudzają we mnie ludzie.
A co daje Ci gra w teatrze?
Gra w teatrze daje inny rodzaj doświadczenia na scenie niż ten na koncertach. Przede wszystkim daje mi ogromne szczęście i pozwala na spotkanie ze wspaniałymi ludźmi, którzy tworzą to miejsce. Kocham przebywać w teatrze, rozmawiać z aktorami, słuchać ich opowieści z przeszłości. Kocham panie bufetowe i ciasta, które pieką na nasze przerwy.
Wielu ludzi tworzy teatr i z tej drugiej strony jest to ogromnie fascynujące. Cieszę się, że mogę od czasu do czasu zajrzeć do tego świata.
Wiem, że przygotowujesz się teraz do nadchodzącej trasy koncertowej. Chciałbym Cię zapytać o twoje doświadczenia koncertowe z perspektywy widza. Potrafiłbyś wskazać koncert, który zrobił na Tobie ogromne wrażenie i do teraz jest jednym z tych koncertów, które wspominasz najlepiej?
Koncert Stanisławy Celińskiej z płytą NOWA WARSZAWA zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Występowała wspólnie z wybitnymi muzykami – Bartkiem Wąsikiem oraz Royal String Quartet. Przez cały koncert płakałem – nigdy wcześniej nie miałem takiego doświadczenia. Uwielbiam jak sztuka porusza najgłębsze emocje.
Chciałbym Cię prosić o specjalne zaproszenie publiczności na koncert w poznańskim Dragonie 🙂
Serdecznie zapraszam! To będzie nasz pierwszy koncert w Poznaniu! Ogromnie się z tego powodu cieszymy i nie możemy się doczekać! Szykujemy coś ekstra. Nasze koncerty na trasie będą czymś w rodzaju mini spektakli – nie możecie tego przegapić 😉 Całość uświetni mój 7 osobowy zespół „My Best Band In The World” oraz gość specjalny z którym wykonamy piosenkę przygotowaną tylko na koncert w Poznaniu! Do zobaczenia, mam nadzieję że przyjdzie Was wuchta wiary 🙂