Darek Dąbrowski, ze swoim projektem Bobby The Unicorn, wyruszył w trasę promującą swój drugi długogrający album. Udało nam sie złapać muzyka w trakcie próby przed występem w poznańskim Dragonie. Przeczytajcie co o nowej płycie, tuż przed poznańską premierą, powiedział nam twórca!
Stresujesz się przed dzisiejszym występem?
Nie. Po jakimś czasie występowania to normalna część wieczoru, że jest lekka spina ale nigdy nie jest ona krępująca czy ograniczająca. To nie tak działa.
Nie ma stresu ale jest nowy materiał do ogrania.
Tak, nowy materiał. Gramy z użyciem elektroniki z podkładów i to jest dla nas coś nowego. Dziś dopiero trzeci koncert.
Nie masz więc może takiej obawy, że ten materiał nie chwyci na koncercie od razu?
Nie wiem, nie martwię się o takie rzeczy. Tworzenie muzyki zawsze jest ryzykiem. Spotykasz się z gustami i guścikami. Nie boimy się. Najwyżej zagramy krócej jeśli to nie chwyci.
Powiedz mi proszę gdzie trzeba pojechać na wakacje, żeby tak bardzo wkręcić się w morsko-wodne klimaty by później wydać o tym płytę?
Dobre pytanie (śmiech). Na pewno część pomysłów powstawała w Poddąbiu nad morzem, bo graliśmy tam w ramach takiej małej traski, w ośrodku wczasowym. Było bardzo fajnie. Na pewno też Amsterdam bo piosenka „Amsterdam” była zrobiona świeżo po powrocie z Amsterdamu. Nie miałem tam instrumentów, wszystko w głowie. Gdy wróciłem, pierwsze co zrobiłem, to wbiłem ten numer.
Właśnie, bo kiedy opowiadałeś o procesie powstawania twoich poprzednich wydawnictw, epki i „Utopii”, mówiłeś, że to był zupełny spontan. Jak było w przypadku „Syreniego Śpiewu”?
W przypadku Syreniego Śpiewu było tak, że proces powstawania płyty podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy etap to było pięć piosenek z zespołem, nagrane w zupełnie innym dla mnie, bardzo klasycznym formacie. Najpierw oddzielnie nagrana była perkusja z bębnami, potem już ja na spokojnie dodawałem swoje ścieżki a teksty powstały na samym końcu. Ale są także na tym albumie utworu songwriterskie typu „Niemiłość”, „Amsterdam” czy „Sierpień”. Te utwory powstawały odwrotnie. Najpierw tekst, potem muzyka. Nagrywałem je też sam.
Cały czas przyświecała Ci idea używania starych, zużytych sprzętów?
Nie, już nie. Jednymi starymi sprzętami, używanymi na płycie Syreni Śpiew, były stare gitary. Cała reszta nagrywana była współczesnymi, cyfrowymi urządzeniami, które nauczyliśmy się obsługiwać. Stare wzmacniacze są fajne ale kompletnie zawodne jeśli chodzi o koncertowanie. Fajnie mieć to w domu jako ciekawostkę ale jednak kiedy gra się często lepsze są współczesne rozwiązania.
A nawiązania do gier video? To kwestia sentymentu?
Tak! Dalej mamy starą konsolę w domu. Karolina, nasz grafik, która tworzyła wszystko na tą płytę, jest moją współlokatorką. Zawsze spędzamy wieczory tak, że włączamy Mario Kart czy gramy w Pokemony na Game Boy’u. Dlatego bardzo bliska była nam ta tematyka pikseli przede wszystkim. Więc te piksele znalazły się na okładce czy w klipie do Syreniego Śpiewu.
Planujesz jeszcze klipy z tego albumu?
Tak. Będą na pewno. Będziemy bardziej bawić się technikami komputerowymi czy animacji niż klasycznym kręceniem.
Chłopaki, z którymi zagrasz dzisiaj to twój stały skład?
To jest tak, że to jest projekt więc muzycy są zmienni. Z Konradem i z Maćkiem gram już od wielu lat, nawet w jakiś innych konstelacjach. Mamy jeszcze dwóch perkusistów, którzy się zmieniają, czasami grają razem na scenie. Więc gramy w składzie, który zależy od dyspozycyjności poszczególnych muzyków.
Czyli muzycy, z którymi współpracujesz nie mieli wpływu na brzmienie twojego albumu?
Mieli wpływ przy tworzeniu płyty Syreni Śpiew. Właśnie przy tych pięciu piosenkach, które nagrywałem z całym zespołem. Jeżeli chodzi o ich partie, mieli kompletną wolność. Nie wtrącałem się im zupełnie bo czułem, że oni wiedzą o co chodzi. Zrobili swoje, ja zrobiłem swoje i wyszła płyta.
Jak wygląda wasza dalsza trasa?
W tym roku zagramy jeszcze pięć koncertów. Robimy sobie przerwę na grudzień, bo grudzień jest specyficznym miesiącem. Myślę, że od nowego roku wrócimy z graniem. Z koncertami gdzie gram samodzielnie, w dwójkę, trójkę, czwórkę. To w zależności od miejsc i propozycji.
Chciałbym jeszcze zapytać o teksty. Masz może takie teksty w szufladzie, które odrzuciłeś, bo na przykład były za mocne? Przekraczały według Ciebie jakąś granicę?
Na pewno jest dużo tekstów, które odrzuciłem. Od lat mam taki notes i jeszcze go nie skończyłem. To bardzo gruby notes. Fajnie mi się ogląda na etap tworzenia tych piosenek, na przykład kiedy mogę zajrzeć na poprzednią wersje Syreniego Śpiewu. Syreni Śpiew miał kilka wersji tekstu. Na przykład wziąłem dwie linijki z ostatniej zwrotki, które są teraz pierwszymi. Złożyłem kilka wersji tej piosenki w jedną. Fajnie mi się patrzy na to jak te teksty tworzyły się etapami. Mogę na to spojrzeć z perspektywy czasu i wtedy wiem co było dobre a co nie. Kiedy pisze tego nie widzę.
Dzięki za rozmowę! Czego możemy Ci życzyć?
Na pewno tego, żeby płyta dotarła. Fajnie, gdyby Spotify zaproponował ją słuchaczom! (Płyta już na Spotify 🙂 – red.)